sobota, 29 marca 2014

Chapter IX



          - Chyba nie mówisz poważnie! – powiedziała mierząc go niepewnym wzrokiem.
          Chłopak westchnął ciężko i przetarł twarz dłońmi. Boże, robię z siebie totalnego idiotę – przemknęło mu przez myśl. – Mówię jak jakiś obłąkaniec. Pokręcił głową. Serce mówiło mu jednak co innego i biło zdecydowanie za szybko, kiedy o niej myślał.
          - Jak można się zakochać w kimś, kogo się prawie nie zna? – szepnęła.
          - Słyszałaś o miłości od pierwszego wejrzenia?
          Kiwnęła głową. Przez cały czas próbowała uspokoić galopujące serce, ale jak dotąd z marnym skutkiem. Potrząsnęła głową w nadziei, że odegna od siebie niedorzeczne myśli. To nie mogła być prawda. To zupełnie niemożliwe. Takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach, a nie w prawdziwym życiu! To niemożliwe…
          A może jednak tak się stało? Już wtedy w parku wywarł na niej ogromne wrażenie. Już wtedy na jego widok serce biło jej mocniej niż powinno. Może to już wtedy się zaczęło, tylko do tej pory nie była tego świadoma?
          - Na moją miłość musisz sobie zasłużyć – mruknęła, poczym roześmiała się.
          - Co mam zrobić? – zapytał patrząc na nią uważnie. – Czego ode mnie oczekujesz?
          Popatrzyła na niego, nie mogąc uwierzyć w to, co się właśnie dzieje.  Czy naprawdę był zakochany? Może i tak się zachowywał, ale czy tak było? Tego nie wiedziała.
          Uniosła dłoń i delikatnie dotknęła jego policzka. Przez cały czas przyglądał jej się, nie mogąc się nacieszyć jej czułym dotykiem.
          - Nie mogę ci tego powiedzieć -  powiedziała cicho, tuż przy jego twarzy. – Wszystko przyjdzie z czasem.
          Położył dłoń na jej dłoni, kiedy poczuł, że chce ją zabrać. Nie pozwolił jej na to. Czuł się w końcu szczęśliwy. Poraz pierwszy od wielu lat czuł się naprawdę szczęśliwy. Poczuł się zupełnie tak, jakby znalazł swoje miejsce na ziemi. Miejsce, którego szukał od bardzo dawna. Wziął delikatnie jej dłoń i pocałował, subtelnie dotykając miękkimi ustami jej skórę.
          Leanne poczuła, jak po jej ciele przebiega przyjemny dreszcz. To, co robił Matt, niemal za każdym razem wprawiało ją w zakłopotanie i sprawiało, że jej policzki oblewał rumieniec. Podobało jej się to. Bardzo. Swoją drogą, Chris robił to samo. Jednak jego zaloty doprowadzały ją do szału, działały jej na nerwy, a czasem nawet budziły lęk i niechęć.
          Przy brunecie było zupełnie inaczej. Chciała więcej. Może naprawdę się zakochała? Tylko przez cały czas starała przekonać samą siebie, że jest inaczej? Może wypierała to przez cały czas?
          Uśmiechnęła się do niego. Miał coś w sobie. To coś, co ją fascynowało i intrygowało, kiedy spotkali się pierwszy raz. Miał w sobie jakiś urok. Jakąś siłę, która sprawiała, że jej serce wariowało, a nogi uginały się pod nią. Może to faktycznie było to, o czym mówił chłopak? Może…?
          Posłała mu jeszcze jeden piękny uśmiech, a jej dłoń znowu znalazła się na jego policzku.
          - Matt…
          W tej samej chwili rozległo się donośne pukanie do drzwi. Oboje podskoczyli wystraszeni. Szarpnięcie klamką. Leanne w duchu odetchnęła z ulgą, bo dużo wcześniej pomyślała o tym, żeby zamknąć drzwi na klucz.
          - Leanne? – usłyszała głos swojej matki.
          Dziewczyna wystraszona popatrzyła na bruneta, poczym pchnęła go w stronę wyjścia na balkon. Musiała to zrobić jak najszybciej, chociaż wcale tego nie chciała.
          - Matt, musisz już koniecznie iść – pisnęła cichutko ponaglając go.
          Popychany przez nią doszedł do przeszklonych drzwi, poczym oparł się o nie. Posłał jej rozbrajający uśmiech, na co ona szybko odwróciła wzrok. Znowu to robił!
          - Zobaczmy się niedługo? – zapytał.
          Znowu poczuła jak pieką ją policzki.
          - Nie patrz tak na mnie – powiedziała zawstydzona otwierając drzwi.
          Chłopak uśmiechnął się łobuzersko.
          - Zobaczymy się niedługo? – powtórzył. – Inaczej stąd nie wyjdę!
          Ich uszu dobiegło jeszcze głośniejsze i bardziej natarczywe pukanie. Wystraszyła się, że zacznie coś podejrzewać, że kiedy już otworzy, zacznie zadawać mnóstwo pytań… Chciała tego uniknąć.
          - Już idę! – zawołała w tamtą stronę.
          - To jak?
          - Tak! – wzniosła oczy do nieba, ale nie kryła uśmiechu. – Spotkamy się tak szybko, jak to będzie możliwe.
          Chwilę potem już go nie było. Leanne zamknęła drzwi i podeszła do innych. Do tych, zza których dobiegało natarczywe pukanie. Kiedy je otworzyła, jej oczom ukazała się elegancko ubrana matka.
          - Wybierasz się gdzieś? – palnęła zanim ugryzła się w język.
          - Chris na ciebie czeka – powiedziała, nie zwracając uwagi na ostry ton córki. – Pospiesz się, kochanie.
          - Nie mam ochoty nigdzie iść – burknęła.
          - Za 10 minut masz być na dole – powiedziała tylko Marie, a potem ruszyła wzdłuż korytarza. Dokładnie tam, skąd przyszła.
          Dziewczyna trzasnęła drzwiami. Jak ona nienawidziła, kiedy ktoś mówił jej co ma robić i uważał, że wie lepiej, co jest dla niej najlepsze. Po tej krótkiej wyminie zdań aż kipiała ze złości i  gdyby tylko mogła to zabarykadowałaby się w pokoju i już więcej nie wychodziła.
          Podeszła do drzwi balkonowych, chcąc je zamknąć, ale zauważyła, że Matt dalej stoi na balkonie. Zmarszczyła brwi i podeszła do niego szybkim krokiem. W głębi duszy cieszyła się, że jeszcze jest, ale nie dała tego po sobie poznać w żaden sposób.
            - Co ty tu jeszcze robisz? – zapytała.
          - Czekam aż obiecasz mi, że szybko się zobaczymy – uśmiechnął się do niej rozbrajająco.
          Wzniosła oczy do nieba, ale nie mogła ukryć uśmiechu i chwilę potem jej umalowane czerwoną szminką usta wygięły się w szerokim uśmiechu.
          - Obiecuję – powiedziała.
          Pochylił się i złożył na jej miękkich ustach delikatny pocałunek.  Nie taki, jakim obdarzył ją wcześniej. A zaraz potem znalazł się na dole. Nie miała pojęcia jak udało mu się tu w ogóle wdrapać, a co ciekawsze, stąd zejść, ale postanowiła w to nie wnikać.
          Liczyło się tylko to, że jej Romeo uciekł, a ona została sama z niemiłym uczuciem smutku i tęsknoty. Ale nie to było najgorsze. To najgorsze miało dopiero nadejść. I właśnie wychodziła temu na spotkanie.
          Chris.



          Matt wracając do domu czuł się taki… lekki. Niczym piórko. Czuł się tak, jakby unosił się kilka centymetrów nad ziemią. Uśmiechnął się i pokręcił głową, poczym wsadził ręce do kieszeni bluzy. Jak to możliwe, że obca dziewczyna wywołała w nim takie uczucia? Nie miał pojęcia i nie chciał się nad tym dłużej zastanawiać. Cieszył się na kolejne spotkanie. Już nie przypadkowe. Celowe. Zaplanowane. Nie mógł się już tego doczekać.
          Myśli o dalekiej Francji zeszły na drugi plan. Już nie chciał wyjeżdżać. A przynajmniej nie tak szybko, jak to sobie zaplanował. Czuł, że powinien zostać. Musi. Chce tu zostać. Zepchnął swój od dawna planowany wyjazd na margines swojego umysłu. Daleko. Tak, żeby przez najbliższy czas nie zaprzątał mu głowy.
          Zadowolony, nim się obejrzał był już w domu. Ojca jak zwykle o tej porze nie było, gdyż w związku z szybkim rozwojem firmy, miał coraz więcej spotkań i oficjalnych kolacji. Matt nie wiedział, co się tam dzieje i nie chciał tego wiedzieć. Nie interesowało go to.
          Przeniósł zalegające na łóżku czasopisma z pięknymi widokami na stolik ze szklanym blatem, który stał w rogu pokoju, poczym on sam rzucił się na miękki materac. Czuł się dziwnie. Jego myśli ciągle krążyły wokół niedawno poznanej dziewczyny. Chciałby do niej zadzwonić, jednak uświadomił sobie, że nie zna jej numeru.
          Debil – przemknęło mu przez myśl. – Mogłeś zapytać już za pierwszym razem!
          Ale wtedy nawet o tym nie pomyślał. Nie przyszło mu nawet do głowy, żeby prosić ją o numer. Nie chciał robić nadziei, skoro i tak miał wyjechać. Miał. Ale plany się zmieniły. A teraz żałował, że jednak nie zapytał i karcił się w duchu za swoją głupotę.
          Poczuł lekkie ukłucie w okolicy serca. Co to? Czyżby ukłucie tęsknoty? Zaśmiał się na głos. Jakie to wydawało się być banalne. Spotkał dziewczynę i od razu się zakochał. To głupie – pomyślał, a serce zabiło mu mocniej. – To wręcz nieprawdopodobne.
          Popatrzył w okno. Niebo powoli przechodziło z szarego w ciemny, atramentowy odcień. Wieczór nadszedł wielkimi krokami. Piękny dzień powoli dobiegał końca.
          Chłopak splótł palce za głową i wbił szczęśliwy wzrok w sufit.
          Jeszcze chwila i zacznę nucić.



          Chris od kilku minut czekał w wygodnym fotelu, co chwila zerkając na zegarek. Niestety doskonale wiedział ile trwa kobiece „5 minutek”, dlatego też cierpliwie znosił upływające chwile.
          Kiedy Marie wyszła z salonu i poszła pospieszyć Leanne, blondyn jednym szybkim ruchem wyjął swój telefon z wewnętrznej kieszonki w eleganckiej marynarce, poczym wybrał odpowiedni, dobrze mu znany numer.
          Zaledwie po dwóch sygnałach odezwał się ciężki głos mężczyzny:
          - Słucham?
          Chris uśmiechnął się pod nosem i zniżył nieco głos.
          - Witaj Jeffrey. Wiem, że masz na dzisiaj już dość zajęć, ale chcę, żebyś coś jeszcze dla mnie zrobił – powiedział, poczym zniżył głos niemal do szeptu. – Sprawdź kim jest Matthew Wilde. Chcę wiedzieć absolutnie wszystko.
          - Oczywiście, panie Blake – odparł tamten. – Proszę się o nic nie martwić.
          Chciał jeszcze coś dodać, ale w tym samym momencie do salonu wróciła matka Leanne. Najwyraźniej nie zauważyła, że blondyn rozmawia przez telefon.
          - Świetnie – powiedział już normalnie. – W takim razie odezwę się do pana jutro. Do widzenia.
          - Przepraszam, nie zauważyłam – powiedziała kobieta.
          - Nic nie szkodzi – uśmiechnął się do niej.
          Na szczęście nie usłyszała nic, co mogłoby mu później przysporzyć kłopotów. Musiał wiedzieć wszystko, żeby wiedzieć jak pozbyć się ewentualnego zagrożenia. Uśmiechnął się pod nosem. Jeśli ten cały Matt dalej będzie stwarzał problemy i właził mu w drogę, będzie zmuszony, najzwyczajniej w świecie go wyeliminować.
          - Jakiś ty punktualny! – Leanne przewróciła oczami i skrzyżowała ręce na wysokości piersi.
          Chris podniósł wzrok na dziewczynę stojącą w progu, która wyrwała go z zamyślenia. Stała tam i patrzyła na niego ze złością, na co on uśmiechnął się szeroko. Bawił go jej upór i dziwił się, że jeszcze nie dotarło do niej, że ten cały opór jest bezcelowy.
          Wstał, podszedł do niej i złapał ją za dłoń.
          - Pięknie wyglądasz, moja droga.
          - Nie podlizuj się – warknęła. – Idziemy? Chcę mieć już to wszystko za sobą.
          Uśmiechnął się, poczym ubrali płaszcza i wyszli z domu. Kiedy znaleźli się przed limuzyną, Chris otworzył przed nią drzwi i gestem zaprosił ją do środka.
          Przewracając oczami i wzdychając głęboko wsiadła, poczym opadła na miękką kanapę.  Chwilę potem obok niej znalazł się blondyn, na co ona nie zareagowała dużym entuzjazmem. Zrezygnowana, wbiła wzrok w ciemną szybę. Nie miała najmniejszej ochoty na niego nawet patrzeć, a co dopiero z nim rozmawiać i przebywać. Chciała mieć już to wszystko za sobą. Chciała już wracać do domu.
          Kiedy tylko pojazd ruszył, siedzący obok niej blondyn położył dłoń na jej kolanie, które wystając spod sukienki, przyciągało jego wzrok. Wyszczerzył się głupkowato, kiedy popatrzyła na niego oburzona i z trudem powstrzymała się od tego, żeby go nie uderzyć.
          Nachylił się do niej.
          - Wyglądasz bardzo seksownie – mruknął jej do ucha.
          - Czy ty przypadkiem nie nazywasz się Christoph Blake? – zapytała.
          - Oczywiście, że tak się nazywam, piękna.
          - I jesteś synem największej szychy w mieście?
          - Owszem.
          - I jesteś z tego dumny?
          - Mhmm – mruknął, a jego dłoń przesunęła się trochę wyżej.
          - Serio? Nie zauważyłam – prychnęła. – Weź się ogarnij i przestań się zachowywać jak tani amant. To nie przystoi, panie Blake.
          Zaśmiał się na głos. Gdyby mogła, to najchętniej przyłożyłaby mu w zęby, ale jej słowa chyba na niego podziałały, bo zabrał rękę. Wiedziała, że taka sytuacja powtórzy się jeszcze nie raz, ale na razie wolała o tym nie myśleć.
          Po chwili auto zatrzymało się. Leanne nie była z tego zadowolona. Znowu będzie musiała silić się na uśmiech. Znowu będzie musiała udawać, że wszystko jest w porządku. Że wszystko jest idealnie.
          - Przestań już się tak zamartwiać – powiedział Chris, kiedy stali obok siebie przed wejściem do jego domu.
          Nie odpowiedziała nic. Nie była do tego zdolna. Po co przywiózł ją do siebie? Czy nie mieli jechać do restauracji? Co on zamierzał?
          Chwilę potem pociągnął ją w stronę drzwi. Kiedy znaleźli się w środku, niemal od razu skierowali się do wielkiej sali, w której było pełno ludzi. Wystraszona popatrzyła na blondyna, ale on już nie patrzył na nią, tylko z dumnie uniesioną głową prowadził ją między ludźmi, uśmiechając się do zebranych. Chcąc nie chcąc, poszła jego śladem.
          Poczuła ukłucie strachu. Nie podobało jej się to wszystko i miała złe przeczucia, jednak nie chciała o tym myśleć. Nie chciała, żeby sprawdziły się jej przypuszczenia. Była pełna obaw, jednak zmusiła się do udawania. Posyłała wszystkim fałszywy uśmiech, pod którym krył się strach i smutek.
          Kiedy blondyn doprowadził ją na środek ogromnego pomieszczenia, a zaraz potem podszedł  do nich wynajęty kelner ze srebrną tacą, na której stały dwa kieliszki wypełnione złocistym szampanem. Długo nie broniła się przed swoimi domysłami. Doskonale wiedziała już co zamierza i wcale jej się to nie podobało.
          - Chyba nie chcesz tego zrobić – syknęła do niego, biorąc kieliszek do ręki, kątem oka dostrzegając matkę, która razem z Charlotte przemykała gdzieś w tłumie.
          - Owszem, zamierzam – odparł śmiejąc się na głos. – Wiem, że inaczej byś chciała odwlekać to w nieskończoność.
          - Palant! – syknęła. – Wychodzę. Nie zamierzam dłużej z tobą przebywać, a o ślubie możesz zapomnieć!
          - Nie radzę – mruknął, kiedy już chciała odejść, poczym delikatnym skinieniem głowy wskazał po kolei każde wyjście. – Oni i tak cie przyprowadzą do mnie z powrotem.
          Popatrzyła na niego. Czuła, jak pod powiekami zbierają jej się łzy, jednak szybko zamrugała kilkakrotnie. Nie mogła płakać, nie przy nich wszystkich. Zwłaszcza, że niemal wszystkie oczy były zwrócone na nich. Byli w centrum zainteresowania.
          Po jej policzku potoczyła się pojedyncza łza.
          - Nie mogę uwierzyć, że zorganizowałeś to wszystko dla mnie – powiedziała przez zaciśnięte gardło.
          Chłopak uśmiechnął się do niej, poczym otarł samotną łzę. Wszyscy, którzy ich obserwowali i stali na tyle blisko, żeby słyszeć, na pewno myśleli, że to oznaka wzruszenia. Ale było zupełnie inaczej. Stała tam, na środku ogromnej sali i płakała łzami rozpaczy i bezsilności, a w środku krzyczała na cały głos.
          Ale nikt tego nie dostrzegał.
          Chwilę potem wszyscy, jak zahipnotyzowani słuchali przemowy Chris’a. Tylko nie ona. Patrzyła na niego, ale nie docierało do niej żadne jego słowo. Czuła się tak, jakby jej to nie dotyczyło. Jakby stała z boku i się temu wszystkiemu przyglądała.
          Ktoś wziął od niej kieliszek z nietkniętym szampanem.
          Kiedy z powrotem przeniosła wzrok na blondyna, ten już klęczał przed nią. Widziała, że coś mówi, ale nie słyszała. Jego słowa zagłuszał jej wewnętrzny, szaleńczy krzyk. Dostrzegła czarne pudełeczko, wyłożone aksamitem tego samego koloru, a między miękkim materiałem był pierścionek z pojedynczym diamentem mieniącym się w światłach.
          Ludzie zaczęli klaskać, ucieszeni, zadowoleni.
          W jednej chwili pierścionek znalazł się na jej palcu.
          Na jej szczupłym, delikatnym palcu.
          Nie pasował tam.
          Jednak skoro tak się stało, chyba skinęła głową.
          Po jej policzkach popłynęły łzy.




-----------------------------------------------------------
Już jestem z nowym rozdziałem! Prawdę mówiąc, miałam go już na kartkach jakieś... trzy tygodnie temu. Niestety, jestem na studiach, zaczęły się praktyki, a w dodatku plan zajęć na nowy semestr jest tragiczny. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tak wielką zwłokę i że rozdział Wam się podobał ;-)
Za wszelkie błędy przepraszam, proszę mi je wytykać, a od razu je poprawię ;-)

Pozdrawiam Was serdecznie i już zabieram się za nowy rozdział! ;-)

6 komentarzy:

  1. Takiego obrotu spraw, to się nie spodziewałam, szczerze mówiąc :D Matthew jest słodki i mogłabym Ci teraz o nim napisać wywód, który czytałabyś pięć minut, ale ten zachwyt zakrył mi oczywiście nie kto inny, jak seksowny dupek Chris! Cholerny palant! Nie mogę uwierzyć, że jest takim socjopatą, aż mnie dreszcze przechodzą na myśl o nim, po przeczytaniu tego rozdziału. Mam nadzieję, że Ann w końcu weźmie się i pogoni ich wszystkich, powie im, gdzie mogą się pocałować i gdzie wsadzić sobie cały ten ślub, jak im się zmieści. Matthew jej pewnie w tym pomoże, bo jest taki mrah :3 Przepraszam, że tyle nie komentowałam zupełnie nic, ale poprawię się, obiecuje. Ponadrabiam wszystko :) Czekam na kolejny rozdział, więc lepiej rusz tyłek!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda mi Leanne :c Gdyby nie ten dupek Chris i jej matka, mogłaby ułożyć sobie idealne życie z Mattem. A tak wgl, to on jest taki słodki <3
    Mam ochotę zabić tego Chrisa za to, że ją tak traktuje -.- Jakby nie widział, że ona tego nie chce... Chociaż, gdyby bardziej się postarał i nie był taki wredny, to nawet mogłoby coś z tego wyjść :D
    Ogólnie rozdział mi się strasznie podoba i nie spodziewałam się, że ona odwzajemni jego uczucia :D
    PS. Przepraszam, że nie poinformowałam, ale zupełnie wypadło mi to z głowy -.- Jeśli chcesz być nadal informowana to zostaw komentarz w zakładce Czytelnicy : *
    Pozdrawiam
    Seo

    OdpowiedzUsuń
  3. Matkoo... ale idiota z tego Chrisa... jak ja go nie lubię i od tej pory nim gardzę! Pff... hahhaha tak "wściekła Keroina" xD Rozdział oczywiście przecudowny, bo przecież to Ty go pisałaś a jak Ty coś piszesz to musi być WSPANIAŁE, no nie? :* A tak w ogóle to w tym rozdziale zauroczył mnie Matthew. ^^
    Rozdział cudny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział :*
    PS. Dziękuję , za info na moim blogu o nowym rozdziale :*

    ♦ http://see-he-is-standing-behind-you.blogspot.com/ <---- nowe opowiadanie ;pp
    ♦ http://when-you-look-away.blogspot.com/ <--- nowy rozdział :*
    ♦ http://nightmare-is-back-again.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem :) ten Chris grrrr idiota. Biedna Leanne. Mam nadzieję, że ułoży się jej w życiu. Rozdział świetny. Poprawny stylistycznie i całokształ boski. Chce już ofc next ♥
    Pozdrawiam
    Aqua
    Zapraszam na zwiastun na aquasneshi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Najsampierw moje solenne przeprosiny :( bo odcinek oczywiście przeczytałam jak tylko mnie powiadomiłaś :D ale przeczytałam, a czasu na odpowiedni komentarz nie było, więc musiała to odłożyć na później tak, że kompletnie zapomniałam :D no i tak dużo czasu minęło, że musiałam znowu przeczytać odcinek :D
    No, ale przechodząc do rzeczy :D
    Definitywnie lubię Matta :D bo choć jego wyznanie miłości, a i nawet od pierwszego wejrzenia, budzi we mnie jakieś dziwne uczucia, bo to dość nielogiczne i mało racjonalne, to i tak go lubię :D hhhmmm :D pewnie dlatego, że nie działa mi na nerwy w taki sposób jak Chris :D
    I w ogóle urzekło mnie to, że nie chciał wyjść póki Leanne nie obieca, że się z nim niedługo spotka :D słodziak :D
    Chris :/ o nim to ja w ogóle nie powinnam pisać, bo wprowadza mnie swoim zachowaniem w taki stan, że szkoda gadać :/ wielki pan się znalazł, co to wszystko może. Jak ja nienawidzę takich typów, co się to za 8 cud świata uważają i wszyscy muszą obok nich skakać :/
    Nie, nie mogę pisać o jego zachowaniu :D
    Ale za to mogę napisać, że nie jestem w stanie ogarnąć jak Leanne może na coś takiego mu pozwalać?! Bo zaloty, gadanie głupot swoją drogą, ale zaręczyny?! To mi się nie mieści w głowie, ona powinna rzucić mu ten pierścionek w twarz, powiedzieć, że jest najgorsza gnidą na całej kuli ziemskiej i nigdy by za niego nie wyszła, nawet gdyby oferowałby jej wielkie miliony, bo jedyne co do niego czuję to wstręt i pogarda :D a nie zgadzać się na ten poroniony pomysł i jeszcze wychodzi na to, że to on jest zawsze górą :/
    Oooooo nie :/ Chyba muszę to iść znowu przetrawić :D
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny świetny święty rozdział
    Przepraszam że dopiero teraz komentuję, ale nie miałąm kiedy
    Co do rozdziału ten Chris ale idiota z niego xD
    Szkoda mi Leanne
    Czekam z niecierpliwością na next
    pozdrawiam
    Aqua
    Ps. Zapraszam na 15
    http://aquasenshi.blogspot.com/2014/06/15-serce-kamie-gowa-nas-zwodzi.html

    OdpowiedzUsuń